Archiwum sierpień 2003


sie 30 2003 "Mis"+znajomi z klasy z podstawówki+wspomnienia...
Komentarze: 1

          Dzis zadzwonillam do mojej kumpeli P, ktora niestey jutro wraca do Fr :((...        z pytaniem, czy moge do niej wpasc.. Okazalo sie, ze jest maly problem.., ale co tam ostatnio caly czas gdzies wychodze, wiec mowie sobie, co mi tam jeden dzien mozna posiedziec w domu.. i i nadrobic zaleglosci w czytaniu ksiazek:-) A jednak siedze sobie w domku..wieczorkiem (rodzice pojechali rowerkami na Lublinek, czym mnie mocno zaskoczyli) no i zostalam sama.. Czytam ksiazke i pilnuje ciasta.. a tu domofon.. a to kto okazuje sie, ze kochana P. Przyszla razem z jej i naszymi wspolnymi znajomymi.. Powiedzialam jej, zeby nie czekali na mnie tylko poszli do "Misia", naszego ukochanego pubu na R... Oczywiscie jak to ja, zanim sie wyszykowalam i do nich dolaczylam byla juz 18, czyli minelo te 20 min.. Ale tym razem mialam prawdziwe wyjasnienie mojego spoznienia;D, a mianowicie to, ze musialam pilnowac ciasta jeszcze 15 min.. po ich wyjsciu.. A zaznaczam, ze sama nie robilam, bo niestety nie umiem piec, ale moze czas sie nauczyc:DD        

           W kazdym razie pozniej do nich dolaczylam, to bylo niesamowite wrazenie zobaczyc niektore buzki takie jak P., R., czy M. (za ktorym pamietam jak szalalam, bedac w podstawowce, zreszta nie tylko ja:DD) Wszystkie te trzy osobki, chodzily ze mna do klasy do podstawowki.. Milo bylo sie tak spotkac, powspominac klase i niektore zdarzenia, popic piwko.. Szkoda tylko, ze dopiero teraz sie spotkalismy Co dziwne przez krotki momencik, poczulam sie jakby czas zatrzymal sie w miejscu.. a jak zobaczylam M. przez moment sie zaczerwienilam chyba przez to, ze sobie przypomnialam, co odwalalysmy z dziewczynami, zeby zwrocic na siebie jego uwage.. R. tez dawno nie widzialam i prawie go nie poznalam, ale byl to bardzo milutki wieczor spedzony w gronie znajomych i parki, ktorej nie znalam, ale nawet mi to nie przeszkadzalo..  A co niesamowite, ze ja, P, R i M... mieszkamy na tym samym odsiedlu niedaleko siebie, a tak rzadko sie widujemy a szkoda:((  Czas bardzo szybko nam minal, bo jak odprowadzili mnie po drodze do domu to byla dopiero 21.. Co prawda moglam sie dolaczyc do nich, idac do Sfinxa (na kolacje), a pozniej do "Sody", ale niestey mam debet na razie na koncie, wiec nie moglam, a nie lubie i nie pozyczam od rodzicow kasy.. Ale mam nadzieje juz niedlugo, bede miala kase, oby jesli wszystko pojdzie zgodnie z planem..     I wtedy cos sie wykombinuje, ale bardziej w grudniu, kiedy to przyjada do Polski P. i moja siostra U. - juz nie moge sie doczekac:)) W kazdym razie oni poszli szalec, a ja zostalam w domku z wlasnymi myslami....

kyre : :
sie 28 2003 Przygody Filonka z ogonkiem...:)
Komentarze: 2

Dziś chyba ta notka bedzie miala iny charakter, bo cos za powaznie sie ostatnio porobilo..hmm.. Zastanawiam sie nad tym, czemu tak ciezko mi sie pisze o radosciach.. Chyba to wynika z tego, ze potrafia one zbyt krotko trwac i czlowiek wtedy woli sie nacieszyc nimi, anizeli sie zaglebiac, co jest ich przyczyna.. A jak sie jest smutnym, to czlowiek sie zali i smuci, choc, czasem tak naprawde niepotrzebnie, ale widac ma taka potrzebe.. Dzis podziele sie dzisiejszym dosc zabawnym zdarzeniem, do ktorego sie przyczynil moj kochany kocurek Filonek( stad moze moj szablon-choc moj pzypomina tygryska i tak go czesto nazywamy).. Otoz moj kochany Filus podczas mojej nieobecnosci (wizyty u lekarza) zglodnial.. i postanowil sobie wziasc kawalek surowego miesa, ktory lezal na blacie kuchennym.. Ja wracam do domku i co widze? Otoz widze mojego kotka na dywanie w przedpokoju z duzym kawalkiem miesa (nie wiem jak go udzwignal?!)  i patrzacego swoimi zielonymi slepkami.. No i chce podejsc, a on warczy i ucieka z miesem, no i troche mialam sportu, bo musialam nabiegac sie i zabrac mu je, czym nie byl zachwycony.. Ale w ramach rekompensaty, wstawilam mu miesko, tore sie teraz gotuje i czeka by je nalezycie podac Tygryskowi..

kyre : :
sie 27 2003 Relacje damsko-meskie nie po raz pierwszy...
Komentarze: 6
 

           Ostatnio cos sie chyba za bardzo zadreczam, nie wiedziec czemu.. i nic na to nie moge poradzic a to glownie jest spowodowane przez facetow ze smutkiem to stwierdzam, chyba trzeba gdzies najlepiej wyjechac i zapomniec, ale nie potrafie..       Tak sobie mysle, o tym, co mnie bardzo martwi, ze mam taki dobry kontakt z facetami.. Ale to zabrzmialo, lepiej to wyjasnie, bo teraz nie wiadomo, o co chodzi..           Glownie chodzi, o to ze zauwazylam przez ostatnich kilka lat to jest ze mna tak, ze nie wiem, jak to okreslic.. Hmm moze tak mam wielu kumpli i bardzo sie z tego ciesze, ale czasem mnie smuci to, ze widza niektorzy z nich we mnie tylko i az kumpele, do ktorej moga sie zwrocic w razie problemow.. Moze powinnam sie z tego cieszyc, ale sa wsrod nich osoby, ktore chcialabym, zeby dojrzeli we mnie nie tylko przyjaciela, ale i kobiete.. i nie wiem, jak to zrobic.. Moze wy Drodzy czytajacy to wiecie?? A moze to jest tak,ze ja mam za duze wymagania..sami mi powiedzcie.. Chcialabym, zeby mezczyzna, z ktorym bylabym spelnial jednoczesnie role kochanka i przyjaciela , ktoremu moge ufac bezgranicznie i wobec kogo moge byc szczera.. Moim marzeniem jest, zeby byl wrazliwym romantykiem, ktoremu chce sie czasem wstac wczesnie ramo i poogladac razem ze mna wschod slonca.. Majacy jednak doze szalenstwa i spontanicznosci w sobie tyle, zeby nie uciekal np. jak inni przed deszczem, ale nawet sie powyglupial na nim jak mi sie to czasem zdarza.. Szczerze mowiac nie wyobrazam sobie, zeby nie kochal muzyki, bo ja ja wprost uwielbiam, kocham smiac sie i plakac przy niej- sluchac i zaglebiac cala dusze.. I chyba tyle no i musi miec w sobie to "cos", co mnie urzeknie, a zwykle tym "czyms" jest usmiech.. Ostatnio jednak doszlam do wniosku, ze tacy mezczyzni sa na wymarciu i dlatego juz mam dosc szukania, moze kiedys sie taki trafi.. moze.. Ja juz nie chce wierzyc, ze znajde takiego, obawiam sie tez, ze  niestety wyczerpalam swoj naklad uczuc, choc chcialabym jak w tym utworze "byc kochana"..Moze to zrozumiecie, ale ten utwor mi ostatnio sie spodobal, chyba jest to Varius Manx(??), a zwlaszcza ref., ktory tak mniej wiecej brzmial:                               "Lecz kiedys przyjdzie ten dzien, ze ktos zjawi sie, kto sprawia, ze chcesz znow byc   kochana. Przyjdzie ten dzien poczujesz znow, ze kochac znow chcesz i byc kochana.." Chyba ja nie umiem juz temu zawierzyc niestety...., choc w glebi duszy tli sie iskierka, ktorej boje sie.., ze jak ja rozpale znow splonie cos, co bym nie chciala.. moze dlatego nie daje jej szansy sie zapalic sie zywym ogniem, bo tak naprawde moze nie ma sie co rozpalac.....

 

kyre : :
sie 25 2003 ...Zmierzch+Świece+Muzyka...
Komentarze: 3

Nadchodzi kolejny zmierzch switow, a moze swit zmierzchow.. Sa w kazdym razie noce, wieczory, ktorych nie sposob opisac, bez ich przezycia tak tez sie stalo z moim dzisiejszym... Kiedy to wlaczylam nastrojowa muzyke, zapalilam swiece.. i poczulam opadajace lzzy na twarzy jedna za druga, jedna za druga... Wtedy tez przywitalam nie po raz pierwszy wewnetrzny smutek, ktorego nikt nie jest w stanie ukoic nawet najlepszy przyjaciel.. Kolejna lza staczajaca sie powoli wewnatrz serca.. Poczulam zblizajacy sie chlod, przejmujacy spazmatycznym dreszczem moje niewystarczajaco drzace cialo.. Patrzylam dalej na przechodzacych obojetnie ludzi, zajetych swoimi sprawami.. gdzies zabieganych w pospiechu, gubiacych sny i marzenia.. nie umiejacych a moze nie chcacych przez chwile chociaz sie zatrzymac... i zastanowic nad swoim losem.... Nastepna lza poplynela za nimi, za muzyka slyszana.. i odczuwana.. gdzies w glebi serca.. Otulilam sie w nia niczym spragniona uczuc kochanka, przytulajaca swego ukochanego .., bojac sie utracic choc jego drobna czastke.. I podazylam razem z nia a podloge gdzie leglam u jej stop zanurzajac sie cala...w niej..a ona mi dalaz kazdadym taktem to poczucie ciepla i bezpieczenstwa, ktorego potrzebowalam..                          

PS. Czytajac to mogliscie pomyslec wiele rzeczy o mnie, ale trudno muzyka zawsze byla dla mnie wazna i jednym ze stalych elementow mojegozycia i sie tego nie wstydze.. Zawsze dawala i nie zadala nic w zamian.. nie tak jak co poniektorzy faceci..; Pozdrawiam was czytajacych...

  

kyre : :
sie 25 2003 Troche o rodzinie..
Komentarze: 4

Spogladam za okno, ogladajac chmury tanczace na niebie, frywolnie niczym tancerki, tak bardzo bym chciala moc do nich dolaczyc..poczuc ta wolnosc i nieskrepowanie..ale nie wiem, co mnie tu trzyma.. Wiem, ze to, co teraz tu napisalam, moglo sie wydac, co poniektorym dziwne.. Bo tak naprawde jestem optymistka, czasem az zanadto i tu tego jak do tej pory, chyba nie widac, ale mam nadzieje, ze sie to zmieni... Mam kochajaca rodzine mimo, ze nie zawsze to pokazujemy sobie, ale wiem, ze mimo wszystkich klotni czy nieporozumien, moge na nich liczyc, a to juz dla mnie wielkie szczescie.. Bo mozna miec przyjaciol, znajomych, ale rodzina zawsze jest dla mnie mimo wszystko na pierwszym miejscu.. Mozna miec do niej zale, ale nie odwroca sie ode mnie.. bez wzgledu na to, czymkolwiek ich zranie..skad to wiem..Bo to czuje kazdego dnia nawet w tym, jak mowia mi, ze mam nie wracac, za pozno do domu i jak sie o to na nich wkurzam..To zdaje sobie sprawe, ze oni to robia z czystej rodzicielskiej milosci.. Jak kazda rodzina, przezywamy lepsze i gorsze dni jednakze, staramy sie razem przezwyciezac nasze problemy.. Rzecz jasna nie o wszystkim im mowie, ale duzo  moze dlatego maja do mnie w pewnym stopniu zaufanie, bo jak sami mowia: "Wiesz, co robisz.." Nie na wszystko sie zgadzaja i nie ze wszystkim sie z nimi zgadzam, ale z tego miejsca im mowie, ze bardzo ich kocham i ze sa i beda dla mnie zawsze najwazniejsi!!

 

kyre : :