"Trochę"...o relacjach miedzyludzkich...
Komentarze: 3
...W tafli lustra kolejna twarz rozleciala sie na milion kawaleczków, których nie sposób ulożyć od nowa... Ta twarz zniknela wraz z innymi, wsród szkla odlamów...
Mysle, że te slowa doskonale odzwierciedlaja to, co sie u mnie ostatnio dzialo..Moze dlatego, ze sama je napisalam z cicha nadzieja, że przeczyaja je ci, ktorych scisle to wszystko dotyczy..Bo mam cos smutne przeczucie, że za dużo sie w ostatnim czasie "rozlecialo twarzy"..Choć wiadomo nie od dziś, że coś sie kończy, a coś sie zaczyna..Ale ja chyba zawsze po trochu bylam zbytnią idealistka, ktora uważala, że czesto jest tak, że za szybko rezygnujemy z przyjaźni, nie mówiąc już o milości..A także udajemy, że nas to tak naprawde nie obchodzi, co inni myśla o nas..Najcześciej zastanawiam sie nad tym, czemu ranimy ludzi, czesto bliskich- jak mówimy- za ich plecami, nie mówiąc im wprost, że rani nas coś w ich zachowaniu..... Z dr ugiej strony, jeżeli nam coś nie odpowiada, nie szukamy przyczyn, tylko z góry skreślamy osobe mówąc jej, że nie potrzebujemy już jej... A jakże trudno nam powiedzieć komuś: "Dziekuje, że jesteś!"..Czy ludzie nam są tylko potrzebni po to jak jesteśmy smutni, jak hjest nam źle??? Wydaje mi sie, że nie są też po to (tak uważam), żeby mieć sie z kim dzielic naszą radością, nie tylko smutkiem..Przeżywać z nimi nasze najpiekniejsze chwile- oglądac z zachwytem wschody i zachody slońca, plakać przy wzruszającaej muzyce, śmiac sie na komediach itd..Po prostu dzielącsie i dając cząstke nas samych..Czy to dlatego tak trudno nam znaleźć przyjaciól, bo wciąż narzucamy wymagania, których nie są w stanie nawet mimo dobrych checi spelnić? Często bierzemy, nic nie dając w zamian, bądź odwrotnie dajemy nie oczekując niczego..a obie drogi prowadzą do nikąd...Sama sie dopiero ucze przyjaźni, bycia przyjacielem..i może kiedyś mi sie uda..nie trace nadziei..Jak chcecie coś na ten temat..zapraszam do komentowania...
Dodaj komentarz