...Zmierzch+Świece+Muzyka...
Komentarze: 3
Nadchodzi kolejny zmierzch switow, a moze swit zmierzchow.. Sa w kazdym razie noce, wieczory, ktorych nie sposob opisac, bez ich przezycia tak tez sie stalo z moim dzisiejszym... Kiedy to wlaczylam nastrojowa muzyke, zapalilam swiece.. i poczulam opadajace lzzy na twarzy jedna za druga, jedna za druga... Wtedy tez przywitalam nie po raz pierwszy wewnetrzny smutek, ktorego nikt nie jest w stanie ukoic nawet najlepszy przyjaciel.. Kolejna lza staczajaca sie powoli wewnatrz serca.. Poczulam zblizajacy sie chlod, przejmujacy spazmatycznym dreszczem moje niewystarczajaco drzace cialo.. Patrzylam dalej na przechodzacych obojetnie ludzi, zajetych swoimi sprawami.. gdzies zabieganych w pospiechu, gubiacych sny i marzenia.. nie umiejacych a moze nie chcacych przez chwile chociaz sie zatrzymac... i zastanowic nad swoim losem.... Nastepna lza poplynela za nimi, za muzyka slyszana.. i odczuwana.. gdzies w glebi serca.. Otulilam sie w nia niczym spragniona uczuc kochanka, przytulajaca swego ukochanego .., bojac sie utracic choc jego drobna czastke.. I podazylam razem z nia a podloge gdzie leglam u jej stop zanurzajac sie cala...w niej..a ona mi dalaz kazdadym taktem to poczucie ciepla i bezpieczenstwa, ktorego potrzebowalam..
PS. Czytajac to mogliscie pomyslec wiele rzeczy o mnie, ale trudno muzyka zawsze byla dla mnie wazna i jednym ze stalych elementow mojegozycia i sie tego nie wstydze.. Zawsze dawala i nie zadala nic w zamian.. nie tak jak co poniektorzy faceci..; Pozdrawiam was czytajacych...
Dodaj komentarz