Komentarze: 9
Marzenie spełnienia piękna nadziei, ktorego nigdy nie braklo w ich wspolnym milczeniu.. Spojrzeli na siebie widzac tylko pustke wypelniajaca ich swiat wsrod ciemnych zakamarkow pokoju.. Wiedzieli juz, ze maja wybor, ktorego nie moga uniknac.. a moze nie chca, spogladajac na siebie, szukajac zagubionej gdzies reki, bedacej juz tylko oddaleniem.. Wierzyli jeszcze przez chwile, ze cos, co bylo odnajdzie swoj poczatek ponownie.. na scianie mroku, och jak sie mylili.. Jego jakze "niemadra" wiara w wskrzeszenie marzen o byciu w niej tej nocy.. Spojrzala za jego wzrokiem na lozko pelne niegdys ich ciepla, nie nalezace juz do zadnego z nich, a na pewno nie do niej.. ktora odeszla zostawiajac po sobie zapach kobiecego ciala.. niegdys, dawno, jakiez to ma znaczenie.. Podazyla dalej za nim, zanurzajac sie w swietle swiecy, ktora on kiedys..zapomnial ugasic.. a ktora rozpalila ich ciala.. ale to bylo jego marzenie.. Jakze wtedy w swej naiwnosci piekne.. Ale jednak jego.. i wtedy ona wyszla zostawiajac za soba drzwi otwarte, jakby czekajac na niego w cieniu drzwi, ale on juz wiedzial, ze kwiaty zostawione przez nia na stole byly tylko pozegnaniem.. zostawione mialy pamietac, to co zdarzylo sie w jego marzeniu i snie.. Ich won przeniknela go do glebi zostawiajac na krancu lozka, na ktorym nigdy nie lezeli.. a ktore jednak pamietalo ich cieplo.. Pobiegl za nia probujac zostawic sobie chociaz skrawek sukni uprzedzonej z rosy o swicie, lecz ona powoli znikala a jemu zostal tylko kosmyk wlosow w jakze cieplej dloni od jej juz chlodnego ciala i.. powrocil na lozko, spogladajac na nim przez okno... a wraz znim powstaly pierwsze promienie slonca, probujac rozswietlic na prozno jego smutek na twarzy...